Po zakończeniu emisji Heirs pora na rozliczenia i spróbowanie
odnalezienia odpowiedzi na pytania, które postawiłam wcześniej: po co robić
seriale o elicie i jaka drama wyniknęła z tej dramy?
Osoby, które nie
czytały pierwszego wrażenia zapraszam tutaj >KLIK<
Przypomnijmy: Heirs
wyszło spod pióra scenarzystki Kim Eun Suk, odpowiedzialnej także za Gentelmen’s Dignity i Secret Garden. Można zatem pokusić się o
stwierdzenie, że dobra passa pisarki trwa od 2010 roku (czyli od wypuszczenia Secret Garden) i trwa do dzisiaj, czyli
do zakończenia jej najnowszego dzieła.
Fabuła nie jest zbyt
odkrywcza, zostają wykorzystane znane nam z wielu serii motywy: szkolne życie,
mezalians między bogatym synalkiem a biedną niewiastą. Jednak, mimo sporego
zużycia, pomysły te wciąż się sprzedają, gromadząc wokół siebie sporą widownię.
Z początku Heirs nie mogło uwolnić się od porównań
z Boys Over Flowers, jednak im
bardziej zagłębialiśmy się w świat, wykreowany przez twórców, tym więcej widać
było różnic pomiędzy tytułami. Przede wszystkim: Kim Tan nie jest czystej krwi
następcą wielkiego rodu, lecz bękartem, urodzonym przez kochankę jego
ojca.
Swoją drogą, matka
Kim Tana nie ma łatwego życia. Po rozpoczęciu romansu z bogatym właścicielem
firmy, została zamknięta w wielkiej rezydencji. Nie ma jej w rejestrze
rodzinnym, nie może nawet przyznać się, że jest matką swego jedynego syna.
Oficjalnie należy on do przykładnej rodziny, w której głową jest Kim Nam Yun,
despotyczny starzec, który kontroluje nie tylko firmę, lecz swoich bliskich,
bardzo często ich raniąc. Swoją kochankę ukrył przed światem, żonę przepędził,
dwójką synów manipuluje tak, żeby doprowadzić do konfrontacji między nimi,
dodatkowo chce wybrać im partnerki, które będą raczej inwestycjami niż ukochanymi. Przed opinią publiczną wciąż gra oddanego męża, zmuszając resztę
rodziny do udawania.
Jedną z jego ofiar
jest starszy syn, Kim Won. Ojciec, żeby całkowicie go sobie podporządkować,
ucieka się do najbrudniejszych zagrywek, które ostatecznie prowadzą do
tragicznego zakończenia. Chociaż w samej dramie jego historia nie doczekała się
klarownego wyjaśnienia, to to, co proponują nam twórcy, nie nastraja zbyt
pozytywnie…
Warta uwagi jest
relacja Kim Wona z Kim Tanem, którzy są przyrodnim rodzeństwem. Starszy brat co
i rusz odrzuca osiemnastolatka, nie pozwalając mu się do siebie zbliżyć. To on
jest tym, który zmusił nieślubnego syna do wyjazdu do Ameryki. Gdy Kim Tan
powraca do Korei, Kim Won pragnie tylko jednego: jak najszybciej znów się go
pozbyć.
W Heirs zebrało się sporo dobrych wątków,
niejednokrotnie ciekawszych niż główne perypetie zakochanych osiemnastolatków.
Kolejnym z nich jest Choi Yeong Do, wróg Kim Tana numer jeden, a jednocześnie
postać pełna kłębiących się w nim emocji, która przez wydarzenia z przeszłości,
w młodym wieku stała się przepełniona goryczą i żalem.
Początkowy chaos, w
który zostajemy zanurzeni, mnogość nazwisk, powiązań, z czasem staje się ładem,
który da się ogarnąć i spamiętać, więc obejrzenie dalszych odcinków przychodzi
z łatwością i widz nie musi rozmyślać o związkach i rozwiązkach, co i raz posiłkując
się Internetem.
Drodzy Czytelnicy,
oto w Heirs stał się cud! W końcu
doszukaliśmy się w dramach przyjaźni między mężczyzną i kobietą! Bez
podtekstów, czysta i nieskalana grzechem nieodwzajemnionej miłości! A to
wszystko dzięki Cha Eun Sang i Yun Chan Young! To niewątpliwa zaleta tytułu, bo
w świecie dramowym nie uświadczymy zbyt wielu takich relacji, które są
głębokie, oparte na zaufaniu i nie kończą się zakochaniem.
Wypada powiedzieć
trochę o grze aktorskiej. Lee Min Ho jest dobrym aktorem, co tylko Heirs potwierdziło. Potrafi przekonująco
płakać, śmiać się i wczuwać w emocje i charakter granych przez siebie postaci.
Nadał Kim Tanowi ciekawej ekspresji, widać przemianę, którą przechodzi
osiemnastolatek. Jeśli chodzi o jego serialową partnerkę, mam mieszane uczucia.
Po seansie z tą dramą nasunęła mi się pewna myśl, która nie chce mnie opuścić:
Park Shin Hye gra zawsze tak samo. Jej postacie mają często identyczną mimikę i
charyzmę, zupełnie jakby aktorka na siłę chciała dopasować role pod swój temperament.
A może zwyczajnie dobiera sobie takie scenariusze? Dla mnie to zagadka i drobne
rozczarowanie. Jednak sama w sobie nie jest złą artystką, więc nie mogę
powiedzieć, że Cha Eun Sang to tragedia i skreśla całą serię. Znakiem zapytania
dla mnie jest Choi Jin Hyuk, czyli heirsowy Kim Won. Nie wiem, czy on połknął
kij od szczotki, czy to był jego pomysł na postać, w każdym razie jego uśmiech
i łzy przyjęłam z ulgą, bo już myślałam, że Kim Won cierpi na jakiś paraliż
twarzy… Wypada, a wręcz trzeba, wspomnieć o Kim Woo Binie, aktorskim odkryciu.
Jego głównym zajęciem do tej pory był modeling, jednak świetnie sprawdził się
jako aktor. Jego aparycja idealnie pasuje do zadziornych złych chłopaków, a
mimika oferuje pełną paletę reakcji, dzięki czemu z przyjemnością patrzyłam na
niego w roli Choi Yeong Do.
Soundtrack, chociaż
barwny, wydany na dwóch płytach, kojarzy mi się tylko z jednym: love is the
moment… Trochę to smutna konstatacja, bowiem pokazuje, że zbyt częste użycie
jednego muzycznego motywu potrafi przyćmić całość. Widz nie kojarzy innych
utworów, rozpoznając tylko ten jeden, niemalże hymn całej dramy. W czasie
oglądania niemalże zapomniałam, że do OST przyczynił się także Lee Hong Ki, sam
Lee Min Ho, Ken z VIXX i wielu innych. Dopiero podczas odsłuchiwania samej
ścieżki dźwiękowej można pomyśleć: ach, no tak, przecież takie coś też było. A
było całkiem nieźle, tylko gdzieś w gąszczu scen i love is the moment zaginęło…
Dane:
Tytuł oryginalny: 상속자들
Liczba odcinków: 20
Czas trwania odcinka: 60 minut
Stacja: SBS
Gatunek: romans, szkolne, młodzież
Rok: 2013
sevy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz