piątek, 22 listopada 2013

Światy równoległe, o widzeniu duchów rzecz krótka



Jak to pewien klasyk onegdaj zauważył, świat postrzegamy zazwyczaj szkiełkiem i okiem. Przechodzimy obok rzeczy, o istnieniu których nie mamy nawet pojęcia. Ignorujemy drobne znaki, które mogłyby uświadomić nam, że za namacalnym kryje się coś więcej. A jednak jest szansa, że wkrótce równoległa rzeczywistość zostanie nam objawiona, wystarczy tylko… mieć wypadek.





Kiedy widzisz nazwiska autorek scenariusza, które stworzyły You’re Beautiful, wiedz, że coś się dzieje. A co się dzieje? Dobra drama. Zazwyczaj (w Internetach chodzą słuchy, że Big to klapa –  ja mam ten tytuł jeszcze przed sobą). Bo czego innego się spodziewać, kiedy widzi się takich pisarzy? Oczekiwania wzrastają i ten dreszczyk emocji! Czy Master’s Sun je spełnił?

Wyobraźcie sobie, że macie dobre życie, w którym wszystko się układa i nagle nadchodzi coś, co odwraca je do góry nogami. Wskutek wypadku zapadacie w śpiączkę, z której budzicie się z pewną niemiłą umiejętnością. Ta niemiła umiejętność utrudnia wam dalsze egzystowanie, bo daje o sobie znać niespodziewanie… Przez to cierpicie na bezsenność, a ludzie bardzo często mają was za wariatów. Tak oto przedstawia się historia Tae Gong Sil, dziewczyny, która widzi duchy.


Jedni nie lubią, kiedy do scenariusza dorzucane są elementy nadprzyrodzone, drudzy uwielbiają. Należę do grupy osób, która darzy je sympatią, kiedy są wykorzystane z sensem. W tym przypadku wszystko jest jak najbardziej na swoim miejscu. Sercem całego scenariusza jest właśnie ów metafizyczny wątek, wokół którego kręci się akcja. Nadaje całości bardzo sympatyczny klimat, który sprawia, że oglądanie Master’s Sun to przyjemność.

Zdaje się, że postacie drugoplanowe są nieco zaniedbane, nie ma ich zbyt wielu, często, poza kilkoma wyjątkami, pojawiają się one na chwilę, aby w następnym odcinku zostać kompletnie zapomniane. Pomaga to skupić się na głównej parze, którą tworzą Ju Jung Won, bogaty właściciel centrum handlowego, który twardo stąpa po ziemi i nie wierzy w przesądy oraz dziewczyna od zjaw, Tae Gong Sil.

Aktorów, którzy wcielili się w tych bohaterów nie miałam okazji poznać bliżej, muszę nadrobić moje braki, bo uważam, że warto im się przyjrzeć. Chociaż wciąż się zastanawiam, czy ta sztywność So Ji Seopa była sztywnością Ju Jung Wona, czy też wynikała z, że tak to ujmę, maniery aktorskiej. Tego jeszcze nie wiem, dowiem się, kiedy obejrzę więcej jego ról. Na chwilę obecną te wystudiowane gesty, dość uboga mimika twarzy, były dla mnie elementami humorystycznymi. Gong Hyo Jin poradziła sobie z groteskową postacią, bo przecież taką właśnie jest Tae Gong Sil, wystarczy chociażby spojrzeć na jej stroje, wystrój mieszkania… koszulę nocną…


Wracając do ról drugoplanowych, warto zauważyć kilka z nich. Chociażby sekretarz Kim, mężczyzna w średnim wieku, zarówno podwładny jak i przyjaciel właściciela centrum handlowego, który pcha Słońce w ręce Pana. Dalej mamy Kang Woo, który miał aspirację, żeby z odcinka o dwóch końcach zrobić trójkąt, ale liczne wydarzenia zmieniły jego plany, Tae Yi Ryung, modelkę i twarz Kingdom Mall, ciotkę Ju Jung Wona, Joo Sung Ran i jej partnera, Do Seok Chula, którego pojawienie się na scenie powoduje zawsze uśmiech oraz siostrę głównej bohaterki, Tae Kong Ri. Ci bohaterowie wydają się najbardziej widoczni i zapadający w pamięć, jednak wciąż stanowią tylko tło dla głównego duetu.


Żeby nie było zbyt kolorowo, należy napomknąć o, moim zdaniem, sporym minusie. Otóż twórcy trochę zrobili widzów w przysłowiowe jajo. Oglądając zapowiedzi można spodziewać się historii z dreszczykiem, która faktycznie może przestraszyć. Jako fanka horrorów zapaliłam się do tego nietypowego motywu, a tu… klapa. Może to kwestia mojej odporności, nabytej wskutek regularnego prania mózgu filmami grozy, ale nie bałam się. Duchy. Z początku wcale niezła charakteryzacja, faktycznie, mogła oddziaływać na wyobraźnię, ale im dalej, tym zjawy mniej straszne, bardziej przyjazne. Już bardziej upiorna była Lee Yong Nyeo, czyli swatka dla umarłych, której aparycja i mimika była... po prostu przerażająca. A szkoda, bo mogło być inaczej, a wyszło… Cóż. Wyszło coś innego niż to, czego oczekiwałam. Czy gorszego? Niekoniecznie. Ostatecznie Master’s Sun uważam za lekką, dość schematyczną, ale w taki nie nużący sposób, dramę. Autorki nie wyprą się tego, że sięgały po sprawdzone i bezpieczne zabiegi, które zazwyczaj przyciągają widzów i budzą w nich sympatię.


Jak już wspominałam, życie Tae Gong Sil wywraca się do góry nogami, gdy po wypadku zaczyna widzieć zjawy. Nadchodzą one niespodziewanie, przez co nie jest ona w stanie normalnie funkcjonować, często otoczenie widzi w niej niespełna rozumu istotę. I nagle, podczas pewnej deszczowej nocy poznaje Ju Jung Wona, który, jak się okazuje, może przynieść jej wybawienie. Nic więc dziwnego, że dziewczyna do niego lgnie od pierwszego spotkania. Czy jednak uda się odzyskać utraconą równowagę?


Nie jest to historia, której zakończenie przewidzimy po obejrzeniu pierwszego odcinka. Plakat sugeruje nam rozwiązanie wątku romantycznego, jednak po drodze pojawia się inny element fabuły, który nie tak od razu jest łatwy do rozgryzienia, chociaż, im bliżej finalnych scen, tym bardziej możemy wywnioskować, co się stanie. Wydarzenia wciągają nas w ten nieco pokręcony świat humoreski, sprawiając, że odcinki ogląda się jeden za drugim, wciąż będąc ciekawym dalszej akcji.

Niezaprzeczalnym atutem serii jest ścieżka dźwiękowa. Składa się z dwóch płyt: pierwsza z nich obejmuje osiem piosenek (plus ich wersje bez wokalu), druga – dwadzieścia osiem utworów. Kompozytorem tego niezwykle zgranego dzieła jest O Jun Seong. Nie umiem wybrać swojego faworyta, gdyż OST tworzy klimatyczną całość. Klasyczne melodie miejscami przypominały mi odgłosy jak z domu strachów, jednocześnie będąc niezwykle figlarnymi.

Master’s Sun jest dramą udaną, którą warto dodać do swojego dorobku obejrzanych produkcji. Czas z pewnością nie będzie stracony.

Dane:
Tytuł oryginalny: 주군의 태양
Liczba odcinków: 17
Czas trwania odcinka: 60 minut
Stacja: SBS
Gatunek: komedia, horror, romans, nadprzyrodzone
Rok: 2013


sevy

4 komentarze:

  1. Uwielbiam tą drame !Jedna z ulubionych tego roku !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością była to jedna z bardziej zauważalnych produkcji tego roku, szczególnie dla fanów sióstr Hong i ich specyficznego poczucia humoru, którego nie da się pomylić z żadnym innym... :D

      ~sevy

      Usuń
  2. uwielbiam tą dramę ^^ naprawdę fajna recenzja~

    a jak chodzi o inne role So JiSeoba, to polecam 'Ghost' :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, miło słyszeć, że recenzja się podobała~

      "Ghost" zaczęłam oglądać, jestem po pierwszym odcinku i jak najbardziej będę kontynuowała. Najprawdopodobniej ją także zrecenzuję ^^

      ~sevy

      Usuń