W świetle wcale nie tak dawnych
wydarzeń i zaostrzeniu stosunków Południe-Północ nikogo nie powinno zdziwić, że
Króla dwóch serc należy uważać za opowieść raczej utopijną, gdzie twórcy
zdecydowanie dali się ponieść wyobraźni. Trzeba jednak docenić to, że podniesiony
został temat dla Koreańczyków drażliwy; zastanawiam się, czy ten postulat
zjednoczenia faktycznie miał być jakimś głębszym przesłaniem, czy tylko tłem
dla kolejnej komedii romantycznej, zwłaszcza, jeśli uzmysłowimy sobie czas, w
którym seria powstała. Niestety, mój dylemat jak do tej pory pozostał
nierozwiązany.
Fabułę
możemy podzielić na trzy bloki tematyczne: międzynarodowe zawody żołnierzy,
konflikt Południe-Północ i tajemniczy Klub M.
Wyobraźmy
sobie, że Korea Południowa ma rodzinę królewską, a sam król bardzo pragnie
pojednania z Północą. Kiedy zbliżają się międzynarodowe zawody wojskowe, WOT,
zgłoszony zostaje udział Korei, która ma wystawić drużynę, złożoną zarówno z
południowo-, jak i północnokoreańskich żołnierzy. Ot, taki mały krok dla
człowieka, lecz wielki dla ludzkości. Na dodatek jednym z członków grupy ma być
brat króla, Lee Jae Ha, który za militarnymi tematami zbytnio nie przepada i
właśnie udało mu się skończyć przymusową służbę. Główną postacią ze strony
północnej jest Kim Hang Ah, oddana kapitan koreańskiej armii, niezwykle ceniona
przez przełożonych, z ogromnym talentem w dziedzinie wojskowej; służyła nawet w
służbach specjalnych i uczyła, jak robić zamachy… między innymi na króla. Króla
Korei Południowej, warto dodać. Ta dwójka w przyszłości będzie miała stać się
węzłem, który utrzyma podzielony kraj w całości. Z początku kontakty w drużynie
reprezentacyjnej nie wyglądają różowo; książę zdecydowanie nie jest nastawiony
do swojego zadania pozytywnie, stara się utrudnić życie innym, jak tylko może.
Z odcinka na odcinek wszystko się zmienia, a drużyna zaczyna stanowić zgraną
całość (tak w dużym uproszczeniu, ale po szczegóły odsyłam do samej dramy).
Zupełnie
odrębnym wątkiem fabularnym jest Klub M, czyli grupa trzymająca władzę, złożona
z bogatych przedsiębiorców, mająca powiązania w wytwarzaniu broni. Na jej czele
stoi John, zamerykanizowany Koreańczyk, którego można posądzić o wszystko,
tylko nie o to, że jest przy zdrowych zmysłach. Przejawia chorą fascynację
Hitlerem i zrobi wszystko, żeby namieszać w relacjach Korei Południowej i
Północnej.
Historia
nie jest jakoś szczególnie zawiła, ale odcinki potrafią trzymać w napięciu.
Jest trochę smutku, trochę radości i trochę irytacji. Za szczególnie drażniące
można uznać fragmenty ukazujące postać Johna. Antypatia nie tyle wynika, że
jest on tym złym, lecz z tego, że jako czarny charakter… zawodzi. Jest
przejaskrawiony, przewidywalny i… nudny. Na dodatek łatwo go pokonać, bo za
grosz w nim sprytu.
Interesujący
jest wątek relacji Lee Jae Shin i Eun Shi Kyung. To niezbyt wyeksponowana,
chociaż piękna historia o mezaliansie… a jak powszechnie wiadomo, mezalians się
sprzeda. Jednak nie tylko dlatego warto zwrócić uwagę na tę parę. W ich uczuciu
jest coś delikatnego, coś uroczego, przez co ich historia wciąga na tyle, że
czasem bardziej można czekać na rozwój ich wątku, niż głównej pary.
Na
uwagę zasługuje też postać, według mnie, kapitalna – Ri Kang Suk, czyli
północnokoreański żołnierz przeżywający poważny kryzys osobowościowy, bo polubił
dziewczęta z SNSD, znane także jako Girls Generation. Niby jest postacią
marginalną, ale wnoszącą do dramy pewne światełko. Osobiście wyczekiwałam na
fragmenty, w których się pojawi, aby przynieść mi odrobinę uśmiechu.
Szczególną
uwagę zwraca kilku aktorów, a mianowicie: odtwórca Ri Kang Suka, Jung Man Sik,
Lee Yoon Ji (filmowa Lee Jae Shin, siostra księcia) i Jo Jung Suk (czyli Eun Shi
Kyung). Lee Seung Ki również podźwignął rolę rozkapryszonego księcia. Za to
aktorskim koszmarem były postacie nie-koreańskie. Nie wiem, skąd twórcy ich
wytrzasnęli, ale chyba brali kogo popadnie, byle był biały.
Niestety,
w King 2 Hearts można zauważyć braki w logice i konsekwencji. Już w pierwszym
odcinku zastanowił mnie fakt, że szanowni północnokoreańscy żołnierze przeżywają
cokolwiek skąpe odzienie południowokoreańskich dziewczyn, a kiedy ich kapitan
zakłada szpilki i spódniczkę sięgającą połowy uda (lub tuż przed kolano, czyli
długość tak czy siak postrzeganą w tamtych rejonach za nieprzyzwoitą) to
wszystko jest w porządku. A jeśli o Kim Hang Ah chodzi… Nikt mi nie będzie w
stanie powiedzieć, że normalne jest, że podwładny może sam decydować i stawiać
warunki swoim przełożonym, co też bohaterka robi w jednym z pierwszych
odcinków. Zgadza się na wystąpienie w zawodach, jeśli jej szef zaaranżuje dla
niej małżeństwo z odpowiednim mężczyzną. Zaraz… To tak, jakbym ja była
żołnierzem za czasów PRL i poprosiła Jaruzelskiego, żeby mnie ohajtał, to wtedy
będę lepiej służyć ojczyźnie… Logika chyba musiała mieć przerwę, kiedy scenarzysta
pisał tę scenę. Innym cokolwiek zastanawiającym momentem było, kiedy nagle, z
nikąd, wzięły się nieporozumienia, wynikające z różnic językowych między obiema
Koreami. Przez pierwszą połowę serii nikt nie zwracał na to uwagi, aż tu nagle
BUM! okazuje się, że jednak Koree mają inne akcenty i jeszcze kilka różnych
niuansów (kiedy w końcu problem ten został w dramie poruszony, niemalże
zaklaskałam, krzycząc radosne „brawa za refleks!”). Jednak spotkałam się z
bardziej skrajnymi przypadkami (żeby nie powiedzieć: z przypadkami
onieśmielającymi głupotą), więc nie rozpaczam aż tak bardzo nad tymi
niedociągnięciami. Mogło być lepiej, ale gorzej też.
Podsumowując, King 2 Hearts nie należy do dram, nad którymi pieje się z
zachwytu, ale ma coś, co potrafi przyciągnąć i zachęcić do obejrzenia do końca. Nie jestem pewna, czy można ten tytuł zaliczyć do takich, do których się wraca, jednak seans z nim z pewnością nie należy do tych nieudanych, nawet mimo scen, które po prostu należy przewinąć (przynajmniej w moim przypadku tak było).
Dane:
Tytuł oryginalny: 더킹 투하츠
Liczba odcinków: 20
Czas trwania odcinka: 70 minut
Stacja: MBC
Gatunek: komedia, dramat, romans, wojskowy, suspens
Rok: 2012
sevy
A gdzie można obejrzeć tą damę z polskimi napisami?
OdpowiedzUsuń51 year old Systems Administrator II Luce Rixon, hailing from Sioux Lookout enjoys watching movies like Not Another Happy Ending and Tai chi. Took a trip to Kenya Lake System in the Great Rift Valley and drives a Maxima. odkryj to
OdpowiedzUsuń